poniedziałek, 14 marca 2016

[01 Kacik Poetycki] ,,Dziewczyna" Boleslaw Lesmian

Witam Was cieplutko w ten depresyjny i pochmurny poniedziałek. Nic tylko zawinąć się w puchaty kocyk, zrobić sobie gorącą czekoladę lub pyszną kawusię i zaszyć się gdzieś z ciekawą książką. Najlepiej jakimś grubaśnym tomiszczem. Mimo to, postanowiłam napisać specjalnie dla Was zupełnie nowy post, całkiem inny niż te dotychczasowe. Być może trochę luźniejszy. Ale ja tu gadam i gadam, a chciałam zupełnie o czym innym. Oto przedstawiam Wam zupełnie nową serię postów, które (miejmy nadzieję) będą pojawiać się regularnie. W poniedziałki. Co tydzień. Albo co dwa. Jeszcze zobaczę jak to wyjdzie. Nowa seria, jak już pewnie zauważyliście, nazywać się będzie „Kącik Poetycki”. Co w niej znajdziecie? Wiersze różnych autorów, które bardzo mi się spodobały, albo w jakiś szczególny sposób do mnie trafiły. Jeśli sami tworzycie jakiś wierszopodobne dzieła, to możecie przesłać mi je na maila maniaczkawkrainieksiazek@wp.pl, a ja bardzo chętnie je opublikuję w „Kąciku”. Może sama też coś naskrobię? Pewnie gdy słyszycie „wiersz” od razu macie chęć wyłączyć komputer, czy na czym tam przeglądacie internety, bo od razu kojarzy Wam się z nudnymi lekcjami języka polskiego. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle, nie mam zamiaru ich w żaden sposób analizować, czy interpretować, ale  Wy możecie podzielić się w komentarzu waszymi skojarzeniami czy spostrzeżeniami. To jak, gotowi? Zaczynamy :D 




Dziewczyna

Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie…

Mówili o niej „Łka, więc jest!” – i nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat – i świat zadumał się w tej chwili…

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną…
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych – Boże mój! – nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas – i tylko młot inaczej dzwoni…

I dzwoni wprzód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera…

I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść – i zginął ślad – i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty – Boże mój! – mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa nic, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmieć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem – nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było, oprócz głosu!

Nic – tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz! I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?


Bolesław Leśmian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz