Autor: William Paul Young
Tytuł: Rozdroża
Wydawnictwo: Nowa Proza
Liczba stron: 309
Okładka: miękka
e-book: nie
Cena okładkowa: 35
Ocena: 9/10
„Więc nie jest sam. Ona
go widzi. Niemalże namacalna ulga trochę zmniejszyła napięcie w jego piersi i
mógł odetchnąć głębiej. Nie mogę mówić, pomyślał.”
,,Rozdroża” to kolejna książka, znanego mi już, Paula Younga.
Po „Chacie” (recenzja) miałam już jako taki obraz tego jak i co pisze. Poprzednim
jego dziełem byłam zachwycona i brakowało mi słów na opisania wrażeń po jej
lekturze. Czy kolejna historia dorówna tej pierwszej?
Przede wszystkim ta książka jest zupełnie inna, niż jej
poprzedniczka. Z resztą tak już jest, że czytając książki jednego autora, przy
każdej kolejnej spodziewasz się czegoś PODOBNEGO, czegoś równie DOBREGO. Zazwyczaj
kończy się to strasznym rozczarowaniem, prawda? Jeśli podchodzimy do tej
historii z podobnym nastawieniem, to również możemy się tak poczuć. Zaczynając czytać,
nie należy się w ogóle nastawiać na cokolwiek, ponieważ prawdopodobnie
wszystkie nasze założenia będą błędne. Jeśli czytaliście „Chatę”, to nie
myślcie, że doznacie tego samego. Co prawda niektóre założenia i koncepcje są
identyczne, ale to wynika z przedstawiania w obu książkach tych samych FAKTÓW,
więc jak można przedstawić je inaczej? Oczywiście osoby, które nie czytały
poprzedniej książki, niech sobie myślą co chcą, ponieważ i tak za wiele nie
wymyślą. :P
Przechodząc do sedna, książka napisana jest lekkim,
zrozumiałym językiem, jednak mówi o rzeczach ważnych i trudnych, więc trzeba
się trochę skupić podczas czytania. Nie należy ona do szczególnie lekkich
lektur. Mimo trudnego tematu, przepełniona jest humorem, więc można się troszkę
pośmiać. Oczywiście przepełniona jest niesamowitymi emocjami (uwielbiam takie
książki).
Jedyny minus książki? Ponieważ na początku przeczytałam „Chatę”,
teraz byłam w stanie domyślić się niektórych rzeczy i to nie było fajne. Jednak,
jak już mówiłam, jeśli ktoś jej nie czytał, to raczej nie ma szans, żeby wpadł
na znaczenie tych szczegółów, dopóki same się nie wyjaśnią. : )
„- Jak się nazywasz? – szepnął, w końcu
odzyskując głos. Rozpromieniła się.
-Nadzieja! Mam ni imię
Nadzieja.”
Zapraszam do komentowania!
P.S. Wyniki konkursu pojawią się po weekendzie :) ~Thalia
U mnie na blogu pisałaś, że nikt Ciebie nie nominuje do TAGów... a więc czuj się nominowana do Albo Albo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
haha kochana ❤ teraz trochę dziwnie się z tym czuję xD Ale dziękuję Ci bardzo ;*
Usuń